
The “Art” of Deal
Trump widzi obecną sytuację jako wymianę handlową – ukraińskie minerały w zamian za pokój. Aby Putin zasiadł do negocjacji, Pete Hegseth, Sekretarz Obrony USA, powiedział w środę że nie ma szans na odzyskanie przez Ukrainę ziem zaanektowanych przez Rosję w 2014. Marco Rubio, Sekretarz Stanu USA, powiedział dyplomatycznie że zarówno Ukraina jak i Rosja muszą dokonać ustępstw.
Eugeniusz Smolar pisze dla Wyborczej, że także inne działania administracji Trumpa, tj. próba przejęcia Grenlandii, Kanału Panamskiego i Kanady (sic!), legitymizują niejako roszczenia terytorialne Chin i Rosji względem sąsiednich terytoriów. Prezydent USA wzmacnia wrogów poprzez przedstawianie współpracy z nimi w dobrym świetle. Takie podejście stoi w oczywistej sprzeczności z postępowaniem Stanów Zjednoczonych po zakończeniu II Wojny Światowej kiedy to USA starały się walczyć o utrzymanie międzynarodowego pokoju i demokracji. Zamiast tego widzimy dynamikę przypominającą bardziej układ monachijski, w którym Czechosłowacja została oddana III Rzeszy w ramach appeasementu Chamberlaina.
Intencje USA podkreśla powołanie sprzyjającej Rosji Tulsi Gabbard na szefową krajowego wywiadu. Jej nominacja była tak kontrowersyjna, że nawet Mitch McConnell, weteran Republikanów, wyłamał się z dyscypliny partyjnej i zagłosował przeciwko niej. Hegseth powiedział także w minionym tygodniu, że USA będą się skupiać na rywalizacji z Chinami, a relacje z Rosją nie będą dla Amerykanów priorytetem. Wspomniał także, że nie ma szans na członkostwo Ukrainy w NATO, a Stany Zjednoczone nie wyślą swoich żołnierzy do Europy. Z obrazu nakreślonego przez administrację USA wynika, że tylko Ukraina będzie musiała iść na ustępstwa. Nie na tym polega sztuka negocjacji.
Możliwe scenariusze
Lawrence Freeman, profesor King’s College London, przedstawił dla New York Times kilka możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji w Ukrainie. Pierwszy z nich zakłada pozostawienie w Ukrainie misji pokojowej o minimalnej wielkości. Taki scenariusz niemalże gwarantuje, że Rosjanie będą utrudniali jej działanie tak bardzo jak tylko możliwe. Kolejnym scenariuszem jest wysłanie na Ukrainę większych wojsk krajów NATO, które będą służyły wyłącznie jako „groźba” użycia większych sił w przypadku rażącego naruszenia przez Rosję ustalonych zasad. Mimo to, jak estymuje profesor, tylko znaczny (tj. 150 tys. lub więcej żołnierzy) kontyngent wojsk razem z amerykańskim wsparciem powietrznym, sprzętowym i wywiadowczym mógłby realnie odstraszyć Putina. Prawdopodobnym scenariuszem jest jednak połączenie ww. rozwiązań.
Nic o nas bez nas
Prezydent Zełenski podkreślił w wywiadzie dla The Economist że negocjacje na linii USA – Rosja staną na tym, że Rosjanie będą podawali nieprawdziwe informacje USA, a Amerykanie nie będą mieli jak ich zweryfikować. Prezydent Ukrainy podkreśla jednak, że zważywszy na to, że żaden plan nie został dotąd przedstawiony Ukrainie, istnieje duża szansa, że USA nie mają na ten moment konkretnego planu jak zakończyć konflikt.
Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa, które rozpocznie się w najbliższy piątek może przynieść dodatkowe detale dotyczące dokładnych planów USA. Póki co wiemy tyle, że Kanclerz Niemiec oraz polski Minister Obrony zgodnie przyznali, że Ukraina nie będzie członkiem NATO, a terytorium naszego sąsiada ma pozostać buforem pomiędzy Rosją a Unią Europejską. Polska nie planuje póki co wysłać swoich żołnierzy na Ukrainę.
Sekretarz Obrony USA przyznał w środę, że wojska NATO powinny być obecne w Ukrainie. Nie zapowiada się jednak na to, żeby USA wysłało tam swoich żołnierzy, a znając podejście Trumpa do wydawania federalnych pieniędzy, trudno liczyć na kontynuację wsparcia w postaci dostaw amerykańskich pojazdów i broni. Ponadto brak członkostwa Ukrainy w transatlantyckiej organizacji sprawi, że wojska innych europejskich krajów będą tam łatwym celem, a artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego nie będzie miał w tej sytuacji żadnego znaczenia. Sama Europa nie da rady dostarczyć wystarczająco dużo broni Ukrainie, problemem będzie także zapewnienie bezpieczeństwa europejskich żołnierzy bez amerykańskiej pomocy.
Europa musi uczestniczyć w negocjacjach
Sąsiedzi Ukrainy muszą uczestniczyć w procesie negocjacji. Po 3 latach walk w pełnoskalowej wojnie nie możemy dogadać się nad głowami obrońców. Takie działanie będzie wsadzeniem noża w plecy Ukrainie, a ponadto negatywnie wpłynie na ostateczny kształt porozumienia.
Polska powinna w tej sytuacji budować relacje z sojuszniczymi państwami europejskimi, a także dbać o relacje z USA w racjonalnym zakresie. Wsparcie Ukrainy może okazać się szczególnie trudnym wyzwaniem w którym Polska musi równoważyć interesy naszego sąsiada ze swoimi. W obliczu zmniejszonej integracji państw w obrębie NATO i UE, sytuacja polityczna jest szczególnie skomplikowana.
Musimy dbać o relację z innymi krajami UE wspólnie negocjując umowy handlowe z USA, starając się jednocześnie zachować dobre relacje z amerykańskim partnerem. Jednym ze sposobów na to może być import gazu z USA. Pozwoli to Europie utrzymać niezależność od rosyjskiego gazu, a jednocześnie spełni potrzeby handlowe Trumpa. Należy zignorować węgierskie głosy optujące za ponownym uzależnieniem się od rosyjskiego surowca.
Co dalej?
Zamknięcie konfliktu na takich warunkach nie gwarantuje, że Rosja nie zaatakuje ponownie Ukrainy lub jednego z państw bałtyckich w ciągu najbliższych lat. Ameryka wydaje się zainteresowana jedynie tymczasowym zamrożeniem konfliktu w zamian za dostęp do cennych ukraińskich minerałów. Taka wizja idealnie pasuje do Trumpowskiej wizji “dealu”. Ponadto rosyjskie wojska, po odbudowaniu części swojego potencjału mogą zostać przeniesione na Białoruś co dodatkowo zaogni napięcia na linii UE – Rosja.
Pozbawiona amerykańskiego wsparcia Ukraina może być szantażowana eskalacją konfliktu przez Putina. Niemalże pewnym jest kontynuacja dalszych działań dywersyjnych, których celem będzie destabilizacja sytuacji politycznej i gospodarczej w Ukrainie (a być może także i w innych europejskich krajach). Niewykluczone, że może tutaj dojść do podobnej sytuacji jaka miała miejsce w momencie gdy Wiktor Janukowycz przejął wpływy na Ukrainie i mimo wcześniejszych deklaracji dot. Unii Europejskiej, zwrócił kraj w stronę Rosji. Pamiętając sukces pomarańczowej rewolucji, mamy powody by wierzyć, że Ukraińcy nie dadzą się nabrać na tego typu zabiegi i zrobią wszystko aby ich zdanie zostało uwzględnione w rozpoczynających się właśnie negocjacjach.